
"Życie nie powinno być podróżą do grobu w trakcie której tracimy czas aby dotrzeć do Niego cało i zdrowo, z atrakcyjnym dobrze zachowanym ciałem...Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku,z dużą ilością seksu i niesamowitych przeżyć i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym ale z okrzykiem..BYŁO WARTO!!!!"
To chyba faktycznie motto życiowe wielu ludzi, szczególnie w okresie urlopowym. Nasuwa mi się jedno skojarzenie...wielkiego opasłego cielska z obwisłym brzuchem,spoconego i sapiącego, nie mogącego nawet wytrzeć sobie tyłka po wizycie w toalecie. A gdzie tu miejsce i ochota na seks? Pewnie, że reżim i odmawianie sobie wszelkich przyjemności jest przykre, pod warunkiem, że sport i ruch będziemy traktować jako karę za grzechy. Jeśli będzie to przyjemność i radość...a tak przecież jest, sport stanie się dla nas lekiem na całe zło, a i drobne przyjemności w postaci piwa, chipsów czy jak kto woli pączka nie będą stanowić zagrożenia spożytkowane zostaną bowiem natychmiast na energię. Wysiłek fizyczny uwalnia hormony szczęścia, takie jak przy seksie. Dlatego czas zmienić nastawienie do gimnastyki. Jedna z moich klientek powiedziała, że jej gimnastyka to jedynie myszka i łyżka. Przy takim podejściu do życia nad grób nie dojdziemy o własnych siłach, nawet się tam nie doczołgamy. Decyzja jak zwykle w naszych rękach a ściślej w mięśniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz